© AZS UŚ 2019

09 listopada 2015

Do Bielska Białej nasz zespół na pewno nie jechał w roli faworyta. Mimo to Akademicy byli bardzo zdeterminowani by wreszcie zdobyć jakąś zdobycz punktową na parkiecie rywali. Rekordziści natomiast tydzień temu przegrali po raz pierwszy w tym sezonie. W meczu derbowym z AZS UŚ Katowice chcieli więc przede wszystkim pokazać, że porażka w Toruniu była jedynie wypadkiem przy pracy.

 

Derbowe spotkanie rozpoczęło się od wzajemnego badania, ale już w trzeciej minucie było 1:0. Po akcji Douglasa pierwszą bramkę dla bielszczan zdobył niezawodny ostatnio Paweł Machura. Po tej stracie od razu swój czas wykorzystał trener Błażej Korczyński. Po chwili mogło być 1:1 – po dwójkowej akcji Tomasz DuraMarcin Krzywka bliski wyrównania był ten drugi, ale chybił celu. Gospodarze szukali swoich szans przede wszystkim w strzałach z dystansu – w czym celowali Roman Wakchuła i Wojciech Łysoń – ale goście odwdzięczali się tym samym.

 

Największe zagrożenie pod bielską bramką było po próbach Tomasza Dury i Tomasza Szczurka, a najbliższy szczęścia był... Rafał Krzyśka, który dalekim lobem próbował pokonać golkipera Rekordu. – W pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje, zabrakło w kilku próbach wykończenia – mówił po meczu trener Korczyński. Lepsi w kwestii skuteczności byli gracze Rekordu. W 14. minucie po prostym błędzie katowiczan Artur Popławski wyprowadził kontrę, chciał podać piłkę na środek pola karnego, ale lot piłki zmienił i zaskoczył tym samym Rafała Krzyśkę Robert Gładczak. Chwilę później po podobnej sytuacji centymetrów zabrakło eks-Akademikowi - Kamilowi Kmiecikowi.

 

W drugiej odsłonie na parkiecie dominowali Rekordziści, a nasz zespół nie stwarzał już takiego zagrożenia pod bramką Nawrata. Największe zagrożenie Akademicy stworzyli w ostatnich pięciu minutach, gdy w roli lotnego bramkarza na parkiecie pojawiał się Jędrzej Jasiński. To przyniosło efekt w 38 minicue – Krzysztof Piskorz nastrzelił w rękę Łysonia, a że działo się to w polou karnym bielszczan, sędzia podyktował rzut karny. Na bramkę kontaktową zamienił go skuteczny ostatnio Paweł Barański. Było to wszystko na co stać było tego dnia naszą drużynę. Na domiar złego w ostatniej minucie spotkania kontuzji doznał Tomasz Dura i prosto z parkietu został odwieziony do szpitala. Pierwsze diagnozy zwiastują niestety dłuższy rozbrat najskuteczniejszego Akademika z ligowymi parkietami.

 

– Nie wychodzą nam te wyjazdy dalej. Dzisiaj jednak graliśmy z bardzo trudnym rywalem. W drugiej połowie nie stwarzaliśmy tylu sytuacji, ile chcieliśmy. Może brakło nam sił, może rywal w przerwie odpowiednio się zmobilizował – podsumował po spotkaniu Korczyński.

 

(t.d, son)

 

Rekord za mocny